Wakacje – czas na podróż
To nieprawda, że na wakacje czekają tylko dzieci, dla mnie to cały czas magiczne słowo. Nieodłącznie kojarzy mi się z długimi, gorącymi dniami, możliwością wkładania na siebie minimalnej ilości ubrań, okularami słonecznymi i japonkami. To mój nieodłączny wakacyjny oręż: japonki i okulary przeciwsłoneczne.W tym roku nawet zaliczyłam małą awarię, która przyprawiła mnie o przerażenie. W trakcie jednej z wypraw rowerowych wypadła mi szybka z okularów. Tragedia! Dla mnie, naprawdę, bo nawet te przeciwsłoneczne mam korekcyjne i nie wyobrażam sobie bez nich funkcjonować. Przymocowałam je jakoś na kropelkę i doczekały momentu udania się do optyka. Moja ulubiona Pani Optyk w Ząbkach zaproponowała wymianę jedynie oprawki, a szkiełka doszlifowała, wyczyściła i była jak nowe. Uratowała mój wakacyjny budżet!
Wakacyjne wieczory
Cudowne są również długie letnie wieczory, które zaczynają się nawet wcześniej niż w wakacje i już dają mi przedsmak wakacyjnej podróży. Można się wtedy włóczyć do 22.00-23.00 i wciąż jest jasno. I ciepło. Pamiętam moje obozy harcerskie, na których po kolacji zaczynał się najciekawszy czas. Wyprawy do lasu, nad jezioro, biegi organizowane dla młodszych kolegów lub przygotowania do ogniska. Emocje, ekscytacja i magiczny klimat w powietrzu. W trakcie spędzania wakacji w Czarnym, na działce wieczorami chodziliśmy do gospodarza po mleko. Długa droga najpierw przez pola potem trochę lasu, niekończące się rozmowy o chłopakach, przyjaźniach i narzekanie na rodziców. No taki był czas nastolatki. W liceum ( chyba po I klasie) wybrałam się ze znajomymi na swoją pierwszą wyprawę w góry Świętokrzyskie. Z plecakiem, spaliśmy w stodołach u gospodarzy, w schroniskach, na kwaterach. Niesamowita wyprawa. Byłam ja, mój chłopak i 3 kumpli. Dźwigałam swój plecak ze stelażem i byłam szczęśliwa.
Instynkt podróżnika
Na studiach zaczął się budzić w pełni mój instynkt podróżowania. Wypady nad morze, szalone, spontaniczne, z nocowaniem na plaży, zakopywaniem się samochodem w piasku, bo za daleko wjechaliśmy. Pierwsza podróż zagranicę i od razu na trzy miesiące. Francja, Lazurowe Wybrzeże wchłonęło mnie i już nie puściło. Fascynowałam się wszystkimi nowymi rzeczami (a było ich całkiem sporo), pracowałam w hotelu i odkładałam pieniądze na dalsze studia. Przy okazji każdy wolny dzień wykorzystywałam na zwiedzanie. Autostopem! Bo nie stać mnie było na bilety. Uczyłam się języka, poznawałam ludzi, chłonęłam francuski klimat. I chyba też dlatego mimo uwielbienia wielu innych miejsc, to Francja pozostała moją Wielką Miłością, gdzie czuję się niemal jak w domu.
Czas podróży
Przez jakiś czas, po skończonej edukacji wakacje były dla mnie nieograniczone lipcem i sierpniem. Wolność! Od 11 lat celebrujemy znowu wakacje, bo dzieci rozpoczęły swoją przygodę z edukacją. Pewnie, ze wyjeżdżamy również w roku szkolnym, ale te dwa miesiące – wakacyjny czas mają w sobie nieograniczony smak wolności. Przeważnie już w maju planujemy rejs, kiedy wypłyniemy, jaki akwen nas najbardziej interesuje (chociaż mam wrażenie, że omawiam z Sebastianem to już od stycznia :-)). I od wielu lat obiecujemy sobie pojechać latem w góry, które znamy tak dobrze z zimowych eskapad. Może trzeba to będzie w końcu zrealizować. Wakacje wpływają nam mnie pobudzająco, więcej mi się chce, nie mogę usiedzieć w miejscu, marzę, planuję, każdy weekend chce być poza domem. Nawet teraz po miesięcznym rejsie już mnie gdzieś ciągnie, już planuje kolejne wypady, dzisiaj prawie już kupiłam bilety do Paryża, ale zreflektowałam się, że powinnam to uzgodnić z dziećmi. A może nie muszę? Wróciłam tydzień temu… i już mnie ciągnie… znowu na wakacje :-). W końcu to czas podróży….
Magdalena Banasik