Dzieci na pokładzie,  Grecja,  Na żagle z dziećmi,  Życie na wodzie

Meduzy w Morzu Egejskim

Morskie kąpiele

Jednym z cudownych aspektów żeglowania była zawsze dla nas możliwość korzystania z kąpieli morskich praktycznie zawsze i o każdej porze dnia i nocy. Na postojach na kotwicy w zatoce, z plaż z brzegu, w trakcie płynięcia po morzu (podczas stawania w dryfie oczywiście). Tegoroczna trasa naszego rejsu po Morzu Egejskim niestety lekko zmodyfikowała nasze zwyczaje. Natura wzięła tym razem górę. W zacisznych, pięknych zatoczkach z krystalicznie szmaragdową wodą pojawiły się meduzy! I to nie pojedyncze sztuki, ale całe stada. Potrafią opanować całą linię brzegową plaży i skutecznie udaremnić beztroskie korzystanie z kąpieli. W jednej z zatoczek ilość przywianych przez wiatr meduz stworzyła całkiem grupy, różowy materac.

Parzydełka meduzy - tajna broń

Próbowaliśmy się tym nie przejmować, dopóki każdy z nas nie został poparzony przez tego urokliwego mieszkańca słonych wód. W większości przypadków kończyło się na nieprzyjemnym uczuciu ukąszenia, zaczerwienieniu, które znikało po kilku godzinach. Okazało się jednak, że nie wszystkie spotkania z meduzami są takie. W pewnym momencie, aby uniknąć niemiłego uczucia pływaliśmy już tylko w maskach do snorkling, aby bacznie obserwować wodę wokół nas i pod nami. Te małe, niesamowicie wdzięcznie falujące stworzonka pojawiały się znienacka i zmuszały nas do zmiany toru płynięcia. Taka zabawa w ganianego, tylko goniących było za dużo na jednego uciekającego.

Bolesna pamiątka po oparzeniu

W pewnym momencie pod wyspą Pithou czułam się jak w grze komputerowej, gdzie płynąc pod powierzchnią musiałam znajdować drogę w niewidocznym labiryncie, aby uniknąć niemiłego spotkania. Niestety nie udało się, w pewnym momencie poczułam na nadgarstku mocne uderzenie zaciskających się palących rzemieni zakończonych ostrymi haczykami. Spotkałam Królową Meduz. Po dotarciu do jachtu wszyscy obserwowali trzy zgrabne,czerwone linie otaczające praktycznie 80 % mojego nadgarstka. Opuchlizna zwiększała się. Nie wiem, czy jestem szczególnie uczulona na jej oparzenie, czy faktycznie parzydełka miała mocno jadowite ale dopiero po 10 dniach opuchlizna zeszła i przestałam czuć to miejsce. Ślad jednak pozostanie mi jeszcze na długo, przechodząc różne stadia kolorystyki i rozmiaru.

Kąpiel bez stresu

Tym bardziej z ogromną radością witaliśmy każde z nielicznych miejsc, gdzie nie występowały te małe ślicznotki. Jak np. w Ormos Nies w zatoce Volos lub na wyspie Trikeri. Zastanawiam się, czy to kolejny skutek ocieplania się klimatu, czy tak po prostu w Grecji jest?

Magdalena Banasik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *