Przeciąć Europę. Część 2 – gdzie cumować?
Postoje w żegludze śródlądowej to prawie tak samo ważny aspekt podróży jak pływanie. Dlaczego? Nawigacja na kanałach i rzekach wymaga ogromnej uwagi i skupienia sternika. Głównie ze względu na ograniczoną szerokość akwenu oraz często bardzo duży ruch innych jednostek. Gdy więc przez cały dzień byliśmy skoncentrowani na utrzymaniu kursu, obserwowaliśmy otoczenie w obawie przed niespodziewanymi przeszkodami (np. pływające pnie drzew, śmieci które mogły nam się wkręcić w śrubę, ludzi uprawiający amatorsko sport, barki wywieszające znaki mijania z przeciwnej strony) to po przybiciu do brzegu oczekiwaliśmy pewnego miejsca, gdzie moglibyśmy spokojnie odpocząć i zrelaksować się. Po całym dniu napięcia, czujność samoistnie malała, więc miejsce na nocleg musiało być bezpieczne.
Łatwiej jednak powiedzieć niż znaleźć. Podczas naszej żeglugi śródlądowej w Europie musieliśmy znaleźć około 120 takich miejsc! Kiedy płynęliśmy tą drogą po raz pierwszy to głównie zdawaliśmy się na żywioł, szacując wstępnie, ile kilometrów możemy przepłynąć dziennie i obserwując potrzeby dzieci, czy już tęsknie nie wyglądają za brzegiem. W kolejnym rejsie część miejsc mieliśmy już zweryfikowanych, ale w związku ze zmianą kierunku płynięcia (z prądem lub pod prąd) pojawiało się dużo nowych postojówek.
Jakie jednak mieliśmy możliwości?
– Po pierwsze: porty. Na śródlądziu jest ich sporo, zwłaszcza na uczęszczanych szlakach. Są to często klubowe lub prywatne przystanie, niezbyt duże, ale przeważnie posiadają miejsca dla gości. Ceny nie są zbyt wygórowane, często stosowany jest cennik 1-1,5 euro za 1 metr łódki. Można, więc powiedzieć, że to tanie pływanie. W cenie zwykle jest woda i prąd chociaż czasami również jest to dodatkowa opłata kilku euro za podłączenie do prądu. Niektóre prywatne porty nie posiadają stałego zarządcy i wtedy można przenocować w nich bezpłatnie. Jeśli porty zbudowane są na kanałach postój powinien być bezpieczny, inaczej się ma rzecz na rzekach. Tam główną trudnością jest wpłynięcie. Zawsze trzeba wpływać pod prąd i bardzo uważać na oznaczenia podejściowe, które niestety czasem bywają zakryte przez wodę lub mogą być lekko zniesione przez nurt od pierwotnego położenia. Dobrze jest znać zawczasu głębokość w danym miejscu. Ważne! Jest ona zależna od poziomu wody. Na największej niemieckiej rzece Ren, głębokość w portach jest podawana w stosunku do Pageli, czyli do stałych oznaczeń poziomu wody, inaczej wodowskazów. Jeżeli głębokość odczytamy dopiero na tablicy przed wejściem do portu, to może być trochę gorzej, jeśli jest za płytko. Najważniejszy wtedy jest mocny silnik i zimna krew sternika, gdyż rzeka nie wybacza nieprzemyślanych manewrów.
– Po drugie: bezpłatne, zorganizowane postojówki. Bardzo popularne zwłaszcza w Niemczech. W przewodnikach pojawiają się one pod nazwą: Liegestelle, Liegeplatze. W większej części są one przeznaczone do postoju barek komercyjnych, gdyż żegluga nocą jest zabroniona na kanałach. Na przeważającej części tego typu postojówek kilkadziesiąt metrów betonowego nabrzeża przeznaczone jest dla „sportboote”, czyli dla jachtów i motorówek niekomercyjnych. Liegestelle praktycznie nie mają możliwości podłączenia do prądu i wody (na nielicznych znajduje się automat na pieniądze). Co jednak istotne praktycznie wszystkie takie postojówki w Niemczech posiadają pojemniki na śmieci.
Na francuskich kanałach i rzekach darmowe miejsca postojowe określane są mianem Halte Fluviale. Te z kolei są przeznaczone tylko dla łódek rekreacyjnych / sportowych. Halte Fluviale to głównie pływający pomost, który w większych miastach oferuje możliwość podłączenia prądu i wody. Obie usługi płatne są w automatach. Na mniejszych pomostach jest przeważnie informacja z numerem telefonu do osoby, która może przyjść i odkręcić kran z wodą lub pobrać opłatę za podłączenia do skrzynki z prądem. Na kanałach Halte Fluviale są w porównaniu do rzek są znacznie skromniejsze. Na brzegu wbite jest tylko kilka palików, do których można się przywiązać cumami. Czasami miejsce jest wzbogacone o drewniany stół z ławkami 😊. To też miła odmiana od gwarnych (zwłaszcza w czasie sezonu) pomostów. Trzeba pamiętać, aby nie przywiązywać się do drzew, gdyż jest to zabronione.
– Po trzecie: miejsca dzikie, nieoznaczone, bezpłatne. Nie będę ukrywać, ale to właśnie te należały do moich ulubionych. Jeśli tylko była możliwość, to korzystaliśmy z nich skwapliwie. Staraliśmy się za każdym razem przeanalizować wybór. Przykładowo, niezbyt dobrym miejscem na postój był brzeg kanału, gdzie przepływające obok barki lub motorówki wytwarzały fale, które w skrajnej sytuacji mogły jacht wyrzucić na brzeg lub w częstszej perspektywie mocno poobijać o drewniane, metalowe lub betonowe umocnienie kanału. Według przepisów francuskich, postój w kanale i pod mostami jest absolutnie zabroniony. Istnieje jednak kilka sytuacji, kiedy można stanąć w kanale i czuć się bezpiecznie. Pierwsza opcja, gdy wiemy, że nadeszła godzina zamknięcia śluz (we Francji w sezonie letnim jest to 19.00 w dzień powszedni) i wtedy można stanąć nawet w pobliżu śluzy. Druga możliwa sytuacja do zacumowania na kanale jest po zapadnięciu zmroku, gdy ruch statków jest zabroniony. Chociaż jak wszędzie i tu zdarzają się wyjątki. My dla bezpieczeństwa zostawialiśmy włączone światło na rufie, aby barki na pewno widziały, że stoimy. Na rzekach, które nie mają silnego prądu (wykluczony Ren, Rodan), również można popróbować postoju przy nieoznaczonych brzegach lub nawet na kotwicy (rzeki z bardzo małym prądem). Należy podpłynąć powoli (zawsze pod prąd), sondując uważnie głębokość i patrzeć na gałęzie, konary, które mogą znajdować się przy brzegu. I tu jedna ważna wskazówka. Poziom wody w rzece zarówno szybko może wzrosnąć, jak i opaść, warto mieć to na uwadze, aby rano nie obudzić się pół metra niżej z kilem wbitym w piasek.
Najodważniejsi parkują jednak tak 🙂
Magdalena Banasik