Bella Italia,  Dzieci na pokładzie,  Jachtowe życie,  Włochy,  Wyspy,  Żeglowanie z dziećmi

Dookoła Sycylii. Dobry pomysł na rejs?

Gdzie rozpoczął się nasz rejs dookoła Sycylii?

Zaczęliśmy naszą żeglarską przygodę od północy wyspy. Ten rejon kojarzy nam się z majestatycznym San Vito Lo Capo, którego skalisty szczyt wynurzył się o świcie przed dziobem jachtu. Trawersowaliśmy wtedy Morze Śródziemne z innej, dużej wyspy – Sardynii. Po dwóch nocach i pięknym, żeglarskim dniu przybiliśmy do brzegów królowej wysp na tym akwenie. W Castellammare del Golfo zacumowaliśmy w Club Nautico, chociaż w tym jednym porcie znajduje się kilka marin, cenowo w miarę porównywalnych. To tutaj po raz pierwszy zanurzyliśmy się w wąskie, zacienione, kamiennie uliczki, z wiszącym nad głowami wszechobecnym praniem. Stosy arbuzów na stoiskach, zakryte na czarno starsze kobiety i mężczyźni siedzący w cieniu domów na małych krzesełkach. Tu klimat Sycylii zadziałał na mnie po raz pierwszy. Jeszcze nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale nasz rejs dookoła Sycylii właśnie się rozpoczął.

Najlepszy port na Sycylii - Balestrate!

Kilka mil dalej Balestrate powitało nas ogromną, nieskończoną mariną, dzięki czemu można w niej było postać nieodpłatnie. To tu poznaliśmy wspaniałych mieszkańców, którzy pomogli nam w trudnych chwilach naszego rejsu. Tu również spróbowaliśmy po raz pierwszy caponatę (przepis w krótce!) i smażoną w mące i pietruszce melanzanę (okrągłą odmianę naszego bakłażana). Na szczęście marina w Balestrate nie podzieliła losu inwestycji, które nie zostały nigdy skończone. Worek z funduszami robi się pusty i wszyscy gdzieś się ulatniają. Obecnie Balestrate to jest nowoczesny z port z kilkoma pomostami, ale również z planami drugiej fazy budowy kolejnych miejsc do postoju. Łącznie schronienie będzie tu mogło znaleźć 645 jachtów. Do 40 metrów długości włącznie.  Na google maps w street view można jeszcze odbyć spacer w przeszłości, gdyż zamieszczone są tam zdjęcia są z 2010 roku, czyli mniej więcej wtedy, kiedy byliśmy tam po raz pierwszy jachtem żaglowym BIMSI. Niemniej miejsce jest świetnie chronione i strategicznie usytuowane. Zaraz za falochronem znajduje się przepiękna, szeroka i piaszczysta plaża. Najprostsza droga do uroczego, niewielkiego miasteczka prowadzi schodami w wysokim klifie, choć można też podejść łagodniej zwykłą ulicą. Warto się tu zatrzymać w trakcie rejsu, odpocząć, uzupełnić zapasy i pozwiedzać okoliczne atrakcje. Żeglarzom polecam to miejsce właśnie pod kątem jednodniowych wypadów pociągiem do pobliskiej Segesty i Palermo a nawet Trapani.

Chcę jechać do Palermo! Tylko nie przez Sferacavallo.

Palermo to stolica wyspy, nieodłącznie kojarzona z mrocznym, „mafijnym” klimatem. Nasza historia, mimo że nie bezpośrednio z nim związana potwierdza tą opinię. Plan zakładał dopłynięcie do Palermo z przystankiem w Sferacavallo. Przy miasteczku Sferacavallo znajduje się zatoka, gdzie może się zmieścić spokojnie kilkanaście jachtów na kotwicy, z dogodnym miejscem do zostawienia pontonów i bezpośrednim wejściem do miasta. Nie jest ono duże, ale na popołudniowy spacer w sam raz. Po wesołym, głośnym (akurat odbywała się lokalna fiesta) wieczorze na brzegu wróciliśmy na jacht. Niestety poranek nie był już taki przyjemny.  Okazało się, że nie jesteśmy w stanie kontynuować naszej wyprawy do Palermo! Macki lokalnej „mafii” sięgnęły po swoje. Wróciliśmy jak niepyszni do Balestrate. Nasz rejs dookoła Sycylii stanął pod znakiem zapytania. 

Co nas zachwyciło w Palermo?

Po bardzo niemiłej przygodzie w Sferacavallo, pozostało nam udać się do Palermo pociągiem. I mimo kiepskich humorów zanurzyć się w klimat miasta i poczuć go wszystkimi zmysłami. Trzy rzeczy zachwyciły nas najbardziej podczas tej wizyty:

Przede wszystkim Bazar Ballaro. Kolorowy, pachnący, z niezliczoną ilością produktów lokalnych. Ryby i owoce morza. Ślimaki i warzywa, z których części nie umiałabym nic zrobić. Owoce poukładane w ogromne, finezyjne stosy błyszczały i przyciągały wzrok barwami lata. Była tam też część tekstylna i małe zakłady rzemieślnicze.  W południe ten rozkrzyczany, barwny tłum zniknął schowany do samochodów, garaży, warsztatów, bram. Pozostało trochę śmieci i biegające psy buszujące w porozrzucanych resztkach. Słynny bazar Ballaro to miejsce, gdzie można zniknąć bez śladu.

Następnie Park Garibaldiego, gdzie rosną podobno największe na świecie drzewa figowca. Jego pędy opadają do ziemi, wrastają z korzeniami i wypuszczają kolejne odnogi. Takie jedno drzewo składa się więc z kilkudziesięciu pni ściśle ze sobą powiązanych. Gdyby nie piękne, zielone liście to mógłby być morski stwór, który rozciąga swoje macki na wszystkie strony.

I w końcu stary port w Palermo. Warto było przysiąść na jednej z ławek i zadumać się patrząc na jachty, lekko kołyszące się na mooringach. Czasem wpłynie jakiś kuter z rybakami o ogorzałych od słońca i wiatru twarzach oraz gorących sercach ludzi z południa. Po przejściu przez Bramę Szczęścia odetchnęliśmy z ulgą i nadzieją na kolejne już tylko dobre i udane dni na Sycylii.

Co dalej? Jak potoczył się rejs dookoła Sycylii?

Jesteście ciekawi co wydarzyło się w Sferacavallo, co uniemożliwiło nam podróż jachtem do Palermo oraz kontynuowanie trasy północną częścią wybrzeża? Dlaczego wróciliśmy do Balestrate i opłynęliśmy Sycylię dookoła z drugiej strony? Czy to dobry pomysł na rejs?

Już niedługo o tym wszystkim w mojej książce…

…. a kolejne wspomnienia z sycylijskich podróży wkrótce na blogu!

Magdalena Banasik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *