Europa,  Francja,  Francuski styl życia,  Jachtowe życie,  Żeglowanie z dziećmi

Cytrusowe – Lazurowe, czyli Fete du Citron nad morzem

Południe Francji kusi Fete du Citron w lutym

Nie można zarzucić, że luty na południu Francji nie jest atrakcyjny, ponieważ  zwiedzanie jest ciekawe o każdej porze roku. Kiedy spędzaliśmy na BIMSI zimę na Lazurowym Wybrzeżu sprawdzałam co tydzień w lokalnej Informacji Turystycznej kalendarz wydarzeń i wierzcie mi, że co tydzień gdzieś w okolicy jakieś ciekawe wydarzenie miało miejsce. Niemniej jednak, nic nie może się równać z unikatową na świecie imprezą, która ma miejsce w Menton. Jest to niewielkie miasteczko położone na granicy francusko-włoskiej nad turkusowymi wodami Morza Śródziemnego w cieniu Alp. Od Monaco dzieli je zaledwie 10 km a od Nicei zaledwie niecała godzina jazdy autostradą. Miasto dopiero od 160 lat należy do Francji, gdyż wcześniej było pod włoskimi rządami.  Perfekcyjna organizacja i infrastruktura wzbudzają podziw. Ulice i chodniki wymuskane, udekorowane w każdym możliwym miejscu klombami, kwietnikami oraz finezyjnymi ozdobami. Miasteczko pachnie i wywołuje mimowolny zachwyt. Celem naszej wyprawy było jednak co innego. Rokrocznie od kilkudziesięciu lat odbywa się tu najsłynniejszy festiwal cytrusów – Fete du Citron!

Pomarańcze i cytryny

Zakup biletów nie zrujnował naszej skarbonki i trzymając dzieci za ręce przekroczyliśmy magiczny świat zbudowany z cytryn i pomarańczy. Za każdym razem tematyka imprezy jest inna. My trafiliśmy na świat filmu. Wystawa urządzona jest na wolnym powietrzu, niemniej znajduje się w środku miasteczka. Otoczona ogrodzeniem, aby przechodnie mogli widzieć fragmenty budowli, ale jednocześnie, żeby ciekawość poprowadziła ich do wnętrza. Obserwując wystawę z pewnej odległości można mieć wrażenie, że te bajecznie kolorowe konstrukcje przedstawiające najróżniejsze postaci ze świata kina zbudowane są z jakiegoś tworzywa. Nic bardziej mylnego. Każdy element złożony jest z setek, tysięcy cytrusów. Pomarańcze i cytryny. Cytryny i pomarańcze. Owoce otulają wielkie metalowe konstrukcje, nie pozwalając dostrzec ani kawałeczka metalu. Każdy jeden pojedynczy owoc przymocowany jest za pomocą przeźroczystej gumki!

Jedyny taki festiwal w Europie

Wyobraźcie sobie, że do zbudowania tej gigantycznej wystawy zużywa się 180 000 ton owoców! W ciągu dwóch tygodni (tyle trwa festiwal) rzesza ogrodników niestrudzenie kontroluje stan poszczególnych elementów wymieniając owoce, jeśli tego wymagają. Zdecydowanie robią to tak szybko i dyskretnie, że trudno ich dostrzec pomiędzy zwiedzającymi.

Igor i Ida stanęli jak oniemiali jeszcze cały czas nie wierząc, że wystawa jest jadalna 😉.  Następnie zaczęli zadawać dziesiątki pytań, podchodząc bardzo blisko, żeby móc dotknąć, sprawdzić, czy to naprawdę prawdziwe cytryny! Wystawa była wzbogacona muzyką filmową, co tworzyło razem niesamowicie magiczny klimat. No i zapach! Pachniało jak w rajskim ogrodzie, cytrusami, ale też kwiatami – głównie królowały fiołki alpejskie. Dla młodych żeglarzy była to podróż do bajkowej krainy.

Menton też ma swój urok

Biegaliśmy za dziećmi, aczkolwiek sami nie mogliśmy się napatrzeć. Zwiedzanie zajęło nam około dwóch godzin. Festiwalowi towarzyszą oczywiście dodatkowe, codzienne atrakcje w postaci przemarszów karnawałowych (w Nicei w tym czasie odbywa się Karnawał), koncertów, występów artystycznych.

Po wyjściu zajrzeliśmy jeszcze na pobliską plażę z grubym piaskiem i do portu jachtowego (to silniejsze od nas).  Porty są dwa (Vieux Port i Port Garavan), które właściwie otaczają główną, wysadzoną palmami plażę Sablettes. Dzieci miały czas na złapanie równowagi wzrokowej po kalejdoskopie kolorów a my na kolejne snucie planów o zakotwiczeniu w zatoce Menton.

P.S W tym roku po raz pierwszy Fete du Citron się nie odbędzie. Ze względu na pandemię 88 Festiwal został przeniesiony na rok 2022. Mam nadzieję, że do tej pory świat się uspokoi i stęsknieni za kolorami i zapachami Lazurowego Wybrzeża będziemy mieli okazję ponownie je odwiedzić, do czego zachęcam również Was 😊. Tylko nie zapomnijcie zabrać dzieci! 

Magdalena Banasik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *